Wystarczyły trzy dni żebym zaczęła poddawać w
wątpliwość wszystko co robię. Nagle cały mój plan zaczął wydawać się
beznadziejny i bezsensowny. Na przykład to gdzie będę mieszkać. Nie mogę
niczego kupić ani wynająć bo nie mam tyle pieniędzy. Jednak nie mogę mieszkać w
lesie bo przecież muszę też pracować, prawda? Tylko gdzie ja znajdę pracę? Czy
ktoś w ogóle będzie chciał mnie zatrudnić? Czy nikt nie pozna, że to ja jestem
zaginioną dziewczyną, o której, jak myślę, jest teraz głośno w mediach? Powoli zaczynam
wpadać w panikę. Staram się uspokoić i pomyśleć trzeźwo, ale w cale nie jest to
takie proste. Wyglądam za okno i skupiam się na mijanych drzewach. Jadę szybko więc nie mogę się im za dobrze przyjrzeć,
ale i tak widzę, że są piękne. Zieleń liści jest żywa i soczysta, a słońce rozjaśnia
górne części koron. Pędząc pewnie około 200 km/h udaje mi się wypatrzeć stado
latających ptaków. Ciekawe czy są szczęśliwe? Bo powinny być, prawda? Są wolne.
Zawsze mogą robić co chcą. Nikt nic im nie każe, a ich jedyne zajęcia to
latanie, jedzenie i spanie. No i jeszcze wychowywanie dzieci, jeśli je mają
oczywiście. Patrzę jak kręcą koła. To cudowne. Chciałabym być ptakiem. Będąc
nim mogłabym być szczęśliwa i nigdy nikt nie zrobiłby…
- Cześć! Jestem Sophie! - pogodny damski głos wyrwał mnie z
zamyślenia. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Byłam zaskoczona z dwóch powodów.
Pierwszym była jej radość i otwartość mimo że jestem dla niej zwykłą nieznajomą.
Ja nigdy bym się tak nie zachowała.
Jestem bardzo wstydliwa. Drugim powodem było jej imię. Nie chodzi o to, że mi
się nie podoba albo, że pierwszy raz je słyszę. Uważam, że jest bardzo ładne i
znam kilka osób, które tak właśnie mają na imię. Problem polega na tym jak
bardzo do niej nie pasuje. Zawsze kojarzyło mi się ono z grzeczną, poukładaną i
raczej bogatą dziewczyną. Taką mieszkającą w wielkim domu, chodzącą do
prywatnej szkoły, mającej rodziców lekarzy, a jej celem życiowym jest ratowanie
bezbronnych zwierząt. Ona była dokładnym tego przeciwieństwem. Krótkie czarne
spodnie z wysokim stanem, dziurawe rajstopy, odsłaniająca połowę brzucha,
ciemna bluzka z trupią czaszką, skurzana kurtka no i również czarne buty. Do
tego ciemne długie włosy, gruby makijaż i wielkie kolczyki. Wyglądała jak córka
pana ciemności albo chociaż dziewczyna rockmana. Upiorne.
- Tak, tak. Wiem co myślisz. Jak moi rodzice mogli mnie
tak nazwać? Trochę nie pasuje, co nie? – roześmiała się po tych słowach. – A ty
jak masz na imię?
- Ann. –odpowiedziałam od razu. Moment. Czemu ja się
z nią w ogóle zadaje? Miałam tego nie robić bo grozi to zdemaskowaniem mojej
tożsamości.
- To skrót od Annie? – teraz tylko pokiwałam głową. –
Dokąd jedziesz?- zapytała po chwili.
Nie wiem co spowodowało, że się odezwałam. Może to
jaka była miła i otwarta? Może to, że chciałam z kimś pogadać? A może po prostu
musiałam to powiedzieć na głos? Nie mówię jej wszystkiego. Wystarczy tylko
jedno słowo.
- Daleko.
hej x
OdpowiedzUsuńChciałam Cię zapytać czy może uzyć twojego zamówionego szablony ( czyli tego ) na swojego bloga.