17.05.2015
Minęło już 10 lat. 10 lat
odkąd to wszystko się skończyło.
Pod sobą czuje miękkie
poduszki skórzanej sofy. Całe moje ciało okrywa cienki, puszysty koc. Czuję
światło słońca ogrzewające mi twarz. Oczy mam zamknięte, ale w mojej głowie
jest pełno myśli. Nie o przeszłości, ale o teraźniejszości. O tym jak bardzo
jestem teraz szczęśliwa. Mam piękne mieszkanie, dobrą pracę i…
- Mamo! Wróciliśmy! – głos
mojej córeczki roznosi się po całym domu.
Słyszę jak wraz z tatą
wchodzi do środka i biegnie w moją stronę. Jej małe rączki oplatają mnie i
przytulają z całej siły. Nie otwierając oczu mocno przyciskam ją do swojej
piersi. Kocham ją tak mocno! Jest jednym z moich największych skarbów. Drugim
jest oczywiście on. Słyszę jak zmęczony po całym dniu pracy podchodzi by
ucałować mnie w czoło.
- Dzień dobry kochanie. –
jego głos jest tak miękki i kojący, że pragnę go słuchać do końca mojego życia.
–Czy nie męczysz się za bardzo tak leżąc?
Zaśmiałam się. Tylko on
jeden potrafi mnie tak szybko rozśmieszyć. Jego wargi dotkają mojego czoła, a
potem przesuwają się by dotknąć moich ust. Cóż za cudowne uczucie. Jego usta
idealnie pasują do moich. Odsuwa się ode mnie, a ja powoli otwieram oczy.
Wydają się okropnie ciężkie, jakbym nie otwierała ich od kilkunastu godzin. Nie
bez wysiłku podnoszę powieki. Przed sobą widzę korony drzew i jasne niebo.
Sen był tak realistyczny,
że z zaskoczenia aż podskakuję. Dobrą minutę zastanawiam się co się dzieje.
Dopiero potem zaczyna docierać do mnie rzeczywistość. Jestem w lesie. Minęły
dwa dni odkąd uciekłam. Chłód poranka boleśnie przebija się przez kurtkę,
której używam jak koca. Moja bluzka i tył spodni są całkowicie przesiąknięte
poranną rosą. Całe ciało mam obolałe. Mimo wielkiej chęci pozostania na miejscu
i czekania aż coś mnie zje lub póki mech mnie nie porośnie, wstaję, zakładam na
plecy plecak i ruszam przed siebie. Wiem że muszę iść dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz